Miałam o tym napisać już na początku tygodnia, ale nie miałam komputera (też mi smutno). Ale skoro mogę teraz, to nie przepuszczę tej zacnej okazji.
Ekhem.
Też macie tak, że czytacie romans, nie ma niczego podchodzącego pod fantasy, a nagle w ostatnim rozdziale robi się z tego fantastyka?
Czy tylko ja trafiam na takie ścieki?
Tylko ja. Okej.
Co jest złego w takim zabiegu? Brak dobrego gruntu, bo tak. W NASTĘPNYM „tomie” (o ile takowy jest lub będzie) może to być rozwijane, ale bez jakiegokolwiek gruntu to nie ma szans istnieć. Albo ma, ale trzeba dobrze pisać, a nie oczekujmy i nie doszukujmy się w internecie perełek pokroju „Szóstki wron”, bo w większości przypadków nie znajdziemy.
Nagle czytelnik ma mindfucka, bo czytał kryminał/romans/fantasy/horror, a nagle zrobił się z tego inny gatunek i istny bullshit. Niczym w „Uratuj mnie” związek z dupy. I ja nie mam nic do wątków. Ale jeżeli nagle całe opowiadanie w ostatnim rozdziale obracamy o sto osiemdziesiąt stopni, romans porzucamy, a wchrzaniamy horror, zapinamy wykałaczkami, a co się nie mieści, to nogami dopychamy, to... szkoda gadać.
Nie róbmy tak. I to jeszcze tak okropnie nieumiejętnie. Albo mamy XXI wiek, a nagle bohaterowie mają rekwizyty i mowę z pieprzonego XIV wieku. A ty myślisz „Co ja przegapiłam? Kiedy oni się w czasie cofnęli, do cholery?”.
Nie wiem, nie wiem. Alfik mnie przyciska i błaga, a ja nieee wiem. Wyjdzie w praniu (Alfik: NIE WYJDZIE! MASZ PISAĆ!).
Do zobaczenia, dzieciaczki...
MASZ PISAĆ! DEMON CI KAŻE
OdpowiedzUsuńA tak poza tym piękna okładka, będzie jeszcze piękniejsza, gdy napiszesz fabułę do niej
OdpowiedzUsuńFanart jest wspaniały, a Demon wie, co dobre
OdpowiedzUsuńDo kogo mówisz, dzieciaczku?
OdpowiedzUsuńChciałabym powiedzieć, że tylko ty masz takiego pecha i tylko ty natrafiasz na takie ścieki .
OdpowiedzUsuńNa prawdę, chciałabym, ale nie mogę.
Nie mogę kurna, bo bym kłamała.
Ja generalnie nie lubię kłamać więc muszę powiedzieć prawdę.
A że prawda, nie zawsze jest miła, ładna i przyjemna to będzie nie ładnie.
Pełno jest w ten sposób zjebanych opowiadań.
Najgorsze, że czasami jest opowiadanie, które całkiem przyjemnie się czyta.
Tadadadam... Jeb!
Ostatni rozdział czy dwa to duch, upiór, cofanie w czasie, medium
czy jakieś inne nawiedzone istoty pojawiają się w historii i zmienia się wszystko.
Szkoda tylko że na gorsze.
Buziaki!
Tini