Let's get it started

Let's get it started, ha
Let's get it started in here.

Wiecie, co to oznacza? Że dziś premiera Venomy *pisk szczęścia*.

Praca trwała osiem miesięcy. Jestem szczęśliwa. Chciałam już to skończyć, mieć za sobą, mimo że pod koniec, gdy pisałam epilog, to wyłam, nie chcąc, by pierwsza część się kończyła. Zastanawia mnie, co będzie po drugiej części i po historii osadzonej w uniwersum. 
To będzie czas długiegooo wycia. 

Aby pobrać Venomę, wystarczy kliknąć obrazek, to przekieruje was na dysk Google, skąd będziecie mogli pobrać tę pracę.

Besoski, kochani.
— Madame Red.

Och, i wszystkiego najlepszego wszystkim osobom urodzonym 14 kwietnia. Dla Ciebie, Ana, szczególnie.


Zwano ją aniołem śmierci, Lilith, bano się jej, jak najgorszego przekleństwa. Patrolowała Paryż na swoich wielkich, rogatych skrzydłach pokrytych ciemnymi piórami. A u jej boku leciał orzeł.

Kiedy na paryskich ulicach rozgrywa się rewolucja, czuwa nad nią skrzydlata kobieta i jej ludzki pomocnik. Doglądają egzekucji, czuwają nad rewolucjonistami.

Jest latającą śmiercią, którą nic nie zadowala tak, jak zapach krwi, prochu i spalenizny. Jak widok chłopstwa walczącego o swoje prawa, jak widok arystokracji tracącej przywileje.

Nawet najdroższy jej asasyn jeszcze nie wie, jaka jest naprawdę.

Komentarze