Disclaimer: fragmenty „dzieła” zawarte w tekście są użyte na mocy prawa cytatu!
Red & Alfik
Legendy mówią, że jak Red puchnie oko, to znaczy, że widzi paździerz.
Nie, wtedy dostaję udaru, oko mi puchnie, gdy widzę Angusa. Ale już się zaczyna.
Czytanie tego opka po raz drugi, by sobie tylko przypomnieć, jak chujowe jest, mnie cholernie zmęczyło i to nie dlatego, że biegłam maraton, czytając ten twór, bo tego nie można nawet pracą nazwać. To opko jest po prostu cholernie nudne, stereotypowe, momentami debilizm czuć na kilometr, a jeszcze na dodatek jestem przeziębiona na same ferie, więc żyć nie umierać.
A ja miałam nieprzyjemność czytać to raz. I żałuję każdej milisekundy, którą musiałam spędzić przy tym szrocie, by wiedzieć, z czym co się je.
Przejdźmy już do analizy, bo naprawdę chcę to skończyć.
Tytuł: Leonetta :Ja księżniczką..to chyba jakiś żart..
Autor: Kasimari03.
Autor: Kasimari03.
Gatunek: Romans (choć powinno być Fanfiction).
Ja tam nic nie zmieniałam. To jest tak naprawdę.
Proponuję zacząć od trzeciego rozdziału, bo w pierwszym i drugim kompletnie nic się nie dzieje.
Zaczynamy z pierdolnięciem, bo okazuje się, że Violcia nasza przecudowna ma wyjść za mąż za faceta, którego pozna dopiero dwa dni przed ślubem. Sądzicie, że tak się dzieje naprawdę? Takiego chuja, moi państwo.
-Czyli ja się z nim spotkam tylko dwa dni przed ślubem..chociaż dobrze to wiedzieć..-odparłam i wyszłam z głównej sali..idąc byłam zamyślona..dlaczego nie chce mi się pokazać wcześniej..? Jest aż taki brzydki.?
Nie, Violu, słońce. To po prostu Leoś Verdas, największe ciacho w Argentynie. To przecież normalne, że księżniczka wychodzi za największe ciacho. Bo przecież Jadwiga nie wyszła za gościa, na którego mówiono, że wygląda jak niedźwiedź.
Ale ona o tym nie wie. Ona myśli, że wyjdzie za typowego Kowalskiego spod dwójki.
W Argentynie są typowi Kowalscy spod dwójki?
Nie wiem, pewnie jacyś są.
Nawet nie zauważyłam, że wpadłam na czyjś tors..
Kto by się tego spodziewał?
Na pewno nie ja. Ja zawsze poznaję ludzi, kładąc się im pod nogami jak Johny Bravo i mówiąc „Zapalisz?”.
Chciałabym to zobaczyć.
Idę do twojego ojca po fajki. Zet Wu.
Idę do twojego ojca po fajki. Zet Wu.
- Ym..ja przepraszam..- wbiłam wzrok w swoje buty..
-Nic się nie stało.. jestem Leon..- podał mi dłoń.
Czyli tylko ja, gdy na kogoś wpadam, to przepraszam i robię szybki exit?
Nie, ja też tak robię, ale generalnie są różne typy osób. Choć ze znajomościami przez wpierdolenie się na kogoś jeszcze do czynienia nie miałam.
Chyba że w opkach, które ci pokazuję.
W prawdziwym życiu, ciole.
- Jestem Violetta..- powiedziałam wpatrując się mu w oczy..które okrywała maska..zaczęliśmy rozmawiać..Był bardzo miły..miał śliczne oczy..
- To do zobaczenia..-powiedział po czym poszedł..a ja nie mogłam wybić sobie z głowy jego uśmiechu..
Właśnie ja i Alfik... Alfonsa!
Przepraszam, po prostu nie mogę...
Przepraszam, po prostu nie mogę...
Właśnie ja i Alfik ciśniemy legitną bekę. Bo... z reguły rozmowa to raczej więcej niż:
„Jestem Brajan”
„Jestem Dżesika.”
„Oki, to pa.”.
-Panienko..to znaczy Violetto musimy się przygotować do bankietu..odbędzie się on dziś...
Zaraz, co ja znów przespałam?
Nie wiem, ale czuję się przez ten twór dziesięć razy mądrzejsza niż zazwyczaj, bo nawet ja potrafię sobie uzmysłowić, że skoro MUSI przygotować się do bankietu, to jest on nieco później, ale nadal tego samego dnia.
Wiesz, słońce, nie każdy ma IQ 90.
Mam więcej niż 90.
Mam ci przypomnieć ostatnią akcję?
*pijąc kawę* Cicho bądź.
Violka ubiera się tak jak na obrazku, którego Wam nie pokarzę, bo nie będę niepotrzebnie zaśmiecała notki.
Sukienka ładna, ale wolałabym ją, gdyby nie była zdjęciem.
I gdyby była czerwona.
I gdyby nie było jej w tym opku.
Moje włosy opadały mi na ramiona. Zeszłam na główną salę, oczywiście z pomocą Isabell..inaczej bym się zgubiła..Kiedy schodziłam po schodach, czułam się obserwowana..Wszyscy się na mnie gapili..
Gdyby nie wiedziała, że jest obserwowana i by się tak czuła, to ok. Ale skoro doskonale o tym wie, to chyba logiczne, że musi się tak czuć.
Zawsze mogła mieć wyjebane jak Zwłoki na to, że tak na niego mówię.
Gdyby patrzyła się na mnie połowa Argentyny, to nie miałabym wyjebane.
A ja... ja w sumie też. Przejdźmy już dalej.
Podeszłam do mojej babci..trochę się do tego przyzwyczaiłam, że ją mam..
Jak jestem zmuszona czytać to po raz drugi, to te kropki coraz bardziej przyprawiają mnie o kurwicę macicy.
Ja muszę to czytać po raz trzeci, więc dostaję powoli epilepsji. Spokojnie, Alf.
-Jezu Violu..jesteś piękna..-powiedziała
Kto by się spodziewał?/Kto by się spodziewał?
Ty?
Ja? Nie. Absolutnie.
-Dziękuję..-jak rozmawiałyśmy ze sobą..podszedł do mnie...
Pozwól, że przerwę. PO CO TAM TE KROPKI?
Żeby dodać dramaturgii.
Ale po co? Po co? Ja tego nie rozumiem. Idę się napić, bo zaczynam wysiadać. Jak nie postawicie nam pomnika za naszą wytrzymałość, to sobie inaczej pogadamy.
Uśmiercę Arna w „Jedynej”.
To ja ciebie uśmiercę.
podszedł do mnie mężczyzna w masce..
Wyczuwam sadomaso.
A ja chyba właśnie spadłam z łóżka.
- ślicznie wyglądasz księżniczko..- powiedział całując moją dłoń.
Red, skarbie, nie płacz.
Ja nie płaczę, ja umieram. Trzy razy to naprawdę za dużo.
Czytałaś „Teenage Dirtbag”.
Nie przypominaj mi o tym, błagam.
I ci się podobało.
Miałam dwanaście lat i znacznie gorszy gust czytelniczy, okej?
- mógłbym prosić cię do tańca.?-spytał po chwili.
Chyba właśnie nabawiłam się traumy z rodzaju tych, które nie przechodzą.
A czytałaś „365 dni”?
Czytałam. I doszłam do wniosku, że Grey nie był taki zły.
Zrobiłabym tego analizę.
To będziesz robiła ją z Benem, bo ja nie mam zamiaru brać w tym udziału. Za mało mi płacisz.
Zacznijmy od tego, że ci nie płacę w ogóle.
Dlatego nie będę tego robiła w ramach wolontariatu.
Przejdziemy do czwartego rozdziału, gdzie Viola spaceruje sobie po ogrodzie.
Ja już mam lepsze pomysły na fabułę niż łażenie po ogrodzie.
Nie każdy przeczytał w swoim życiu więcej niż szkolne lektury.
Jeśli nie chcesz mojej zguby, to Avada Kedavra, Starrick.
„Podziemie” i „Harry Potter” to nie szkolne lektury.
Ale są równie zajebiste, co „Zemsta”, więc morda w kubeł i kontynuujmy analizę, bo się rozgadałyśmy.
- Księżniczko..czego ty się nie boisz..mogłem być jakimś pedofilem..- odparł z flirciarskim uśmiechem..
Nagle zdajesz sobie sprawę, że dopadł cię taki cringe, że musiałaś zamknąć się na chwilę w łazience i zacząć krzyczeć.
- A jesteś? - spytałam śmiejąc się
- Tak jestem.. zaraz zgwałcę cię i wrzucę do stawu..-odpowiedział dobierając się do mnie..
I mean... serio? Serio, Violetta?
-Nie..-odparł przewracając oczami..-Pięknie śpiewasz..tak zmieniając temat.
Kto tak mówi?!
Bohaterowie w opkach.
Przejdźmy dalej, bo wieje nudą.
*zatykając nos* I cringe'em.
Wstałam około 10:45..o nie na 10:50 jest śniadanie !!
O nie, dwa wykrzykniki!!!
I spacja przed nimi!!!
Szybko podbiegłam do szafy i wyjęłam z niej taką sukienkę:
*pic*
I w tym momencie ogłaszam:
W takim razie u mnie już dawno jest fatality.
Wstałam równo o 5:54 , nie mogłam spać..myślami byłam gdzieś indziej, zastanawiałam się jaki on będzie miał charakter..nie interesuje mnie wygląd..ważne jest to , żeby umiał pomóc i rozumieł mnie..
Każdy tak mówi, a nie oszukujmy się, jakby miała do wyboru faceta z zajebistym charakterem, który wygląda jak niedźwiedź i faceta z chujowym charakterem, który wygląda jak Francuzik, to wybrałaby tego drugiego.
Nie wybrałaby, bo bym broniła Francuzika jak lwica.
Ano racja.
nagle usłyszałam piękny głos pochodzący zza okna..wstałam i wyjrzałam, na dole było otwarte ono, na którym siedział Leon i grał na gitarze i śpiewał piękną piosenkę..nie sądziłam, że tak umie śpiewać..
*video*
Ja bardzo lubię postać Leona, Jorge również... i krew mnie zalewa, gdy zdaję sobie sprawę z tego, że został tak potraktowany w tym opku.
Czyli ty również fatality?
Tak.
Słuchajcie, to dopiero szósty rozdział... Przyspieszmy to, bo nudno tu.
Przejdźmy już do ostatnich rozdziałów, bo nie mam zamiaru siedzieć przy tym jeszcze dwudziestu czterech. To, co teraz przerobiłyśmy, to jest za dużo, a co dopiero jakbyśmy musiały to przerabiać do końca.
Przy „Nothing Else Metters” będzie łatwiej.
To samo mówiłaś, gdy puszczałaś „Fuck the World” Hollywood Undead. I nie pykło.
Więc tak, w dwudziestym szóstym rozdziale nasza główna bohaterka wymiotuje i jedziemy z dwudziestym siódmym.
-Gratuluję...-mówi kobieta w średnim wieku
-Ale czego..?-pytam.
Violetta naprawdę jest dzbanem.
Wybaczcie, no ale taka prawda.
-Jest Pani w trzecim tygodniu ciąży...Zapraszam w tygodniu do mojej przychodni, zrobimy USG...a teraz zalecam Pani długi odpoczynek..i co najważniejsze zero stresu...-wychodzi.
To co ona jej teraz robiła? Bo chyba nie badanie krwi.
Mnie nie pytaj. Ja jestem bardziej zmęczona tym cholerstwem niż pisaniem „Rosalind”.
Zauważyłaś, ile tu jest wielokropków i dwukropków dolnych?
Tak, lekarka najprawdopodobniej jest na ostrym haju. Nic nowego. To się często zdarza.
Ale jak to w ciąży...Ja mam dopiero 18 lat...
Istnieje coś takiego jak prezerwatywy. I tabletki. Naprawdę nie wiem, kto normalny pieprzy się bez zabezpieczeń, gdy nie chce mieć bachorów.
Dzieci.
Violka ma bachory. Biedny Leoś, został złapany na dziecko. Lelek, kochanie! Nie daj się!
- Leon..ja rodzę...
I tym oto mokrym akcentem kończymy analizę!
Szczerze? Kurewsko się zmęczyłam.
Ja też. A jeszcze czeka mnie analiza „365 dni”.
ANALiza. I nie żartuję, serio ANALiza. Będziesz to robiła z Benem, ja nie mam zamiaru czytać tego drugi raz.
Ben lubi słabe erotyki, więc mu się spodoba. Besoski, kochani.
-Panienko..to znaczy Violetto musimy się przygotować do bankietu..odbędzie się on dziś...
Zaraz, co ja znów przespałam?
Nie wiem, ale czuję się przez ten twór dziesięć razy mądrzejsza niż zazwyczaj, bo nawet ja potrafię sobie uzmysłowić, że skoro MUSI przygotować się do bankietu, to jest on nieco później, ale nadal tego samego dnia.
Wiesz, słońce, nie każdy ma IQ 90.
Mam więcej niż 90.
Mam ci przypomnieć ostatnią akcję?
*pijąc kawę* Cicho bądź.
Violka ubiera się tak jak na obrazku, którego Wam nie pokarzę, bo nie będę niepotrzebnie zaśmiecała notki.
Sukienka ładna, ale wolałabym ją, gdyby nie była zdjęciem.
I gdyby była czerwona.
I gdyby nie było jej w tym opku.
Moje włosy opadały mi na ramiona. Zeszłam na główną salę, oczywiście z pomocą Isabell..inaczej bym się zgubiła..Kiedy schodziłam po schodach, czułam się obserwowana..Wszyscy się na mnie gapili..
Gdyby nie wiedziała, że jest obserwowana i by się tak czuła, to ok. Ale skoro doskonale o tym wie, to chyba logiczne, że musi się tak czuć.
Zawsze mogła mieć wyjebane jak Zwłoki na to, że tak na niego mówię.
Gdyby patrzyła się na mnie połowa Argentyny, to nie miałabym wyjebane.
A ja... ja w sumie też. Przejdźmy już dalej.
Podeszłam do mojej babci..trochę się do tego przyzwyczaiłam, że ją mam..
Jak jestem zmuszona czytać to po raz drugi, to te kropki coraz bardziej przyprawiają mnie o kurwicę macicy.
Ja muszę to czytać po raz trzeci, więc dostaję powoli epilepsji. Spokojnie, Alf.
-Jezu Violu..jesteś piękna..-powiedziała
Kto by się spodziewał?/Kto by się spodziewał?
Ty?
Ja? Nie. Absolutnie.
-Dziękuję..-jak rozmawiałyśmy ze sobą..podszedł do mnie...
Pozwól, że przerwę. PO CO TAM TE KROPKI?
Żeby dodać dramaturgii.
Ale po co? Po co? Ja tego nie rozumiem. Idę się napić, bo zaczynam wysiadać. Jak nie postawicie nam pomnika za naszą wytrzymałość, to sobie inaczej pogadamy.
Uśmiercę Arna w „Jedynej”.
To ja ciebie uśmiercę.
podszedł do mnie mężczyzna w masce..
Wyczuwam sadomaso.
A ja chyba właśnie spadłam z łóżka.
- ślicznie wyglądasz księżniczko..- powiedział całując moją dłoń.
Red, skarbie, nie płacz.
Ja nie płaczę, ja umieram. Trzy razy to naprawdę za dużo.
Czytałaś „Teenage Dirtbag”.
Nie przypominaj mi o tym, błagam.
I ci się podobało.
Miałam dwanaście lat i znacznie gorszy gust czytelniczy, okej?
- mógłbym prosić cię do tańca.?-spytał po chwili.
Chyba właśnie nabawiłam się traumy z rodzaju tych, które nie przechodzą.
A czytałaś „365 dni”?
Czytałam. I doszłam do wniosku, że Grey nie był taki zły.
Zrobiłabym tego analizę.
To będziesz robiła ją z Benem, bo ja nie mam zamiaru brać w tym udziału. Za mało mi płacisz.
Zacznijmy od tego, że ci nie płacę w ogóle.
Dlatego nie będę tego robiła w ramach wolontariatu.
Przejdziemy do czwartego rozdziału, gdzie Viola spaceruje sobie po ogrodzie.
Ja już mam lepsze pomysły na fabułę niż łażenie po ogrodzie.
Nie każdy przeczytał w swoim życiu więcej niż szkolne lektury.
Jeśli nie chcesz mojej zguby, to Avada Kedavra, Starrick.
„Podziemie” i „Harry Potter” to nie szkolne lektury.
Ale są równie zajebiste, co „Zemsta”, więc morda w kubeł i kontynuujmy analizę, bo się rozgadałyśmy.
- Księżniczko..czego ty się nie boisz..mogłem być jakimś pedofilem..- odparł z flirciarskim uśmiechem..
Nagle zdajesz sobie sprawę, że dopadł cię taki cringe, że musiałaś zamknąć się na chwilę w łazience i zacząć krzyczeć.
- A jesteś? - spytałam śmiejąc się
- Tak jestem.. zaraz zgwałcę cię i wrzucę do stawu..-odpowiedział dobierając się do mnie..
I mean... serio? Serio, Violetta?
-Nie..-odparł przewracając oczami..-Pięknie śpiewasz..tak zmieniając temat.
Kto tak mówi?!
Bohaterowie w opkach.
Przejdźmy dalej, bo wieje nudą.
*zatykając nos* I cringe'em.
Wstałam około 10:45..o nie na 10:50 jest śniadanie !!
O nie, dwa wykrzykniki!!!
I spacja przed nimi!!!
Szybko podbiegłam do szafy i wyjęłam z niej taką sukienkę:
*pic*
I w tym momencie ogłaszam:
W takim razie u mnie już dawno jest fatality.
Wstałam równo o 5:54 , nie mogłam spać..myślami byłam gdzieś indziej, zastanawiałam się jaki on będzie miał charakter..nie interesuje mnie wygląd..ważne jest to , żeby umiał pomóc i rozumieł mnie..
Każdy tak mówi, a nie oszukujmy się, jakby miała do wyboru faceta z zajebistym charakterem, który wygląda jak niedźwiedź i faceta z chujowym charakterem, który wygląda jak Francuzik, to wybrałaby tego drugiego.
Nie wybrałaby, bo bym broniła Francuzika jak lwica.
Ano racja.
nagle usłyszałam piękny głos pochodzący zza okna..wstałam i wyjrzałam, na dole było otwarte ono, na którym siedział Leon i grał na gitarze i śpiewał piękną piosenkę..nie sądziłam, że tak umie śpiewać..
*video*
Ja bardzo lubię postać Leona, Jorge również... i krew mnie zalewa, gdy zdaję sobie sprawę z tego, że został tak potraktowany w tym opku.
Czyli ty również fatality?
Tak.
Słuchajcie, to dopiero szósty rozdział... Przyspieszmy to, bo nudno tu.
Przejdźmy już do ostatnich rozdziałów, bo nie mam zamiaru siedzieć przy tym jeszcze dwudziestu czterech. To, co teraz przerobiłyśmy, to jest za dużo, a co dopiero jakbyśmy musiały to przerabiać do końca.
Przy „Nothing Else Metters” będzie łatwiej.
To samo mówiłaś, gdy puszczałaś „Fuck the World” Hollywood Undead. I nie pykło.
Więc tak, w dwudziestym szóstym rozdziale nasza główna bohaterka wymiotuje i jedziemy z dwudziestym siódmym.
-Gratuluję...-mówi kobieta w średnim wieku
-Ale czego..?-pytam.
Violetta naprawdę jest dzbanem.
Wybaczcie, no ale taka prawda.
-Jest Pani w trzecim tygodniu ciąży...Zapraszam w tygodniu do mojej przychodni, zrobimy USG...a teraz zalecam Pani długi odpoczynek..i co najważniejsze zero stresu...-wychodzi.
To co ona jej teraz robiła? Bo chyba nie badanie krwi.
Mnie nie pytaj. Ja jestem bardziej zmęczona tym cholerstwem niż pisaniem „Rosalind”.
Zauważyłaś, ile tu jest wielokropków i dwukropków dolnych?
Tak, lekarka najprawdopodobniej jest na ostrym haju. Nic nowego. To się często zdarza.
Ale jak to w ciąży...Ja mam dopiero 18 lat...
Istnieje coś takiego jak prezerwatywy. I tabletki. Naprawdę nie wiem, kto normalny pieprzy się bez zabezpieczeń, gdy nie chce mieć bachorów.
Dzieci.
Violka ma bachory. Biedny Leoś, został złapany na dziecko. Lelek, kochanie! Nie daj się!
- Leon..ja rodzę...
I tym oto mokrym akcentem kończymy analizę!
Szczerze? Kurewsko się zmęczyłam.
Ja też. A jeszcze czeka mnie analiza „365 dni”.
ANALiza. I nie żartuję, serio ANALiza. Będziesz to robiła z Benem, ja nie mam zamiaru czytać tego drugi raz.
Ben lubi słabe erotyki, więc mu się spodoba. Besoski, kochani.
Komentarze
Prześlij komentarz