Zapłodniona przez powietrze

Wyznaję wiarę w jeden ship. O ten, o ^
(chrzanić, że są rodzeństwem :3)

Miałam grać z ojcem w Gwinta... ale nie mogłam przepuścić takiej okazji i nie napisać o wiatropylnych bohaterkach.

Swoją drogą, tytuł notki brzmi jak tytuł jakiegoś słabego romansidła czy coś, ale nieistotne.

Akcja dzieje się w momencie, gdy Cześnik Raptusiewicz rozmawia ze swoim... chwila, znowu nie ten scenariusz, ja pier... Muszę zacząć sobie je jakoś podpisywać, bo cały czas je mylę. Dobra, jest.

Akcja dzieje się podczas zazwyczaj dnia po wyznaniu sobie przez głównych bohaterów miłości. Bohaterka wraca do swojego domu/mieszkania/rezydencji/pałacu/zamku/czy-innej-posiadłości (niepotrzebne skreślić) od chłopaka i nagle dostaje mdłości. Pomijając, że mdłości zaczynają się w drugim tygodniu, bohaterka idzie do ginekologa, do którego wcale nie musiała się wcześniej zapisać i ten ginekolog mówi jej, że jest w ciąży. 

O w mordę, ale zajebista ta kawa. Słuchajcie, jakbyście potrzebowali baristy, to się zgłaszam. Nie jestem tania, ale się dogadamy. 

I wiecie co? W tej ciąży nie byłoby nic złego, gdyby nie jeden mały szkopuł. W tekście nie było nic wspomniane o tym, że bohaterka z kimkolwiek spędziła noc. I tak pewne rzeczy nie muszą być opisane, może być tylko napomknięte w pewien sposób, że coś się wydarzyło. Ale jeżeli nawet nie było napomknięte, że coś się wydarzyło, to... to chyba coś poszło nie tak.

A teraz bum!


Może być?
Nie...?
No dobra.

Ej, może ja po prostu założę bloga, by mówić Wam o nowinkach na temat Fatum? Dajcie znać, czy dobry pomysł, bo zaśmiacenia notek nie idzie mi na rękę, bo i tak większość przychodzi tu, by czytać moje napierdalanie gównem na wszystko.

Do zobaczenia, dzieciaczki.

Komentarze

  1. Ha!
    A widzisz nie wpadłaś na najbardziej prawdopodobny scenariusz!
    Pewnie znowu ci się coś pomyliło i spojrzałaś nie na te kartki co trzeba.
    Niepokalane poczęcie!
    To jest najlepsze wytłumaczenie takich oto wiatropylnych ciąży :D
    Widzisz?
    O tym nie pomyślałaś XD

    Nie piszę, super, fajnie, dobrze czy zajebiście.
    Bezsensu.
    Nie będę się powtarzać, bo nudna będę.

    Napiszę jak coś spartaczysz XD
    Tylko coś czuję, że tego nie dożyję,
    ale cóż...


    Oczywiście, taki żarcik.
    Cieszę się, że tak super sobie radzisz i wszystko ci się udaje.

    Pozdr. :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie udaje mi się wszystko...






      Tylko większość XD.
      Oczywiście taki żarcik. Jestem raczej typem życiowego przegrywa. Szczególnie w pisaniu...

      Usuń
    2. Jak ci jebnę, to zobaczysz. Jaki przegryw w pisaniu?

      Usuń

Prześlij komentarz