Samozwańczy obrońcy


Adwokaci samych gwiazd internetu... Chyba wszyscy wiemy, że chodzi o aŁtoreczki, które pragną obronić aŁtoreczki przed mocą tych zUych hejterów, prawda?

Dlaczego to robią?

PO SHITSTORMY OCZYWIŚCIE!

Odkąd zaczęłam myśleć mózgiem, a przestałam sercem, skończyłam z obramianiem autorów. Nie ważne czy to hejt, czy krytyka. Jeżeli to hejt, to wiem, że to ktoś, kto nie ma za wiele do roboty i mu się nudzi (tak jak mi, więc piszę notki na „DzieUa z Rakpada”, na które zresztą zapraszam), albo jest po prostu zazdrosny. Jeżeli to krytyka, to wiem, że są ludzie bardziej doświadczeni ode mnie, sama nie wyłapię niektórych błędów u siebie (pomimo że nie mam stwierdzonej dysleksji. Zresztą, w czyimś opowiadaniu łatwiej coś znaleźć niż w swoim. Swoje opowiadanie widziałaś już te kilka razy i przyzwyczaiłaś się do widoku tego błędu [i dlatego nauczyłam się by rozdziały zostawiać sobie na następny dzień i spojrzeć na nie trzeźwym okiem], a czyjeś opowiadanie widzisz, być może, pierwszy raz) i czasami u kogoś (co się zdarza rzadko).

Nie ma sensu, moi drodzy. Nie jesteśmy maszynami, by tworzyć wszystko idealnie, dlatego są krytycy, którzy pomagają udoskonalać się.

Więc proszę drogich samozwańczych obrońców o poluzowanie gumy w gaciach i wykonanie polecenia Jake'a.

Pozdrawiam.

Komentarze